poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 2

Obudziłam się około siódmej rano, gdyż tego dnia musiałam iść do szkoły.Wstałam i zrobiłam krok, jednak przypomniałam sobie wtedy o bólu nogi, którego nabawiłam się wczoraj.Od razu mój dobry humor się zepsuł.Ale oprócz tego wstrętnego bólu, było coś jeszcze.A mianowicie pewien zespół, który nazywa się One Direction.Nie mogłam w to uwierzyć że wczoraj ich widziałam i jeszcze z nimi rozmawiałam.Jeden z nich nawet niósł mnie na rękach! zaraz, który to był? oczywiście, to był Harry.Harry Styles.Nawet teraz pamiętam te jego piękne zielone oczy, które patrzyły się na mnie takim ciepłym wzrokiem.Zdałam sobie sprawę, że już pewnie nigdy go nie spotkam.Chociaż...mam jego numer, więc w sumie jest jakaś nadzieja.Ale oczywiście, chciałabym również spotkać pozostałą czwórkę, rzecz jasna.Jednak najbardziej zależało mi na nim.W końcu to on mnie wczoraj "uratował". - Dobra, trzeba się w końcu ubrać - pomyślałam.Zrobiłam kolejny krok, lecz ból był nie do zniesienia.Do mojego pokoju weszła mama:
- Kochanie, szykuj się do szkoły.Chyba nie chcesz się spóźnić?
- Mamo, zapomniałaś? boli mnie noga.Nie wiem czy w takim stanie mogę iść do szkoły.
- Czyżbyś chciała się wykręcić od pójścia do szkoły, moja droga?
- Ale, mamo ja wcale nie chcę się wykręcić! naprawdę bardzo mnie boli.Mogę nie iść? nie dam rady, jeśli nie mam kul.
- No dobrze, ale idziemy dziś do lekarza.
- Ok, niech ci będzie.
Z dużym trudem zeszłam na dół, żeby zjeść śniadanie.W kuchni siedział już Luke, który pochłaniał naleśniki:
- No, siostra, to się urządziłaś z tą nogą.
- Ciebie to bawi? nawet nie wiesz, jaki to ból - odpowiedziałam wkurzona.
- Wcale mnie to nie bawi.To już się odezwać nie można? a tak poza tym, to możesz mi wytłumaczyć co tu robił wczoraj Harry Styles?
- No przecież ci mówiłam, że razem z resztą przywiózł mnie tu, bo nie mogłam chodzić.
- Ale czemu akurat on? jak to się stało że ich spotkałaś?
- No po prostu szłam z zakupami, potknęłam się i upadłam.Oni stali nie daleko, wokół ich były tłumy paparazzich i gapiów, ale tylko oni zauważyli, że coś mi się stało.Wtedy Harry podbiegł do mnie, pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do reszty i pojechaliśmy do nas samochodem Louisa.Oto cała historia.
- Miałaś niezłego farta, że ich spotkałaś i cię zauważyli.
- Farta? człowieku, przecież mi chyba zaraz noga odpadnie z bólu! ty to nazywasz fartem?
-  Chodziło mi o to że masz farta bo cię zauważyli.
- Co to za fart, jeśli teraz mnie boli noga?
W tym momencie do kuchni zeszła mama:
- Jessie, idź się ubierać.Jedziemy do lekarza.
Poszłam się ubrać, uczesać, umyć itp.Po 30 minutach byłam już gotowa i razem z mamą wyszłyśmy z domu.Ponieważ bardzo bolała mnie noga, mama postanowiła że pojedziemy do lekarza taksówką.Kilkanaście minut później byłyśmy już na miejscu.Po długim czekaniu, wreszcie przyszła moja kolej wejścia do gabinetu.
- Na szczęście to nie jest poważny uraz.Noga jest lekko stłuczona - powiedział lekarz.
- Lekko? - zdziwiłam się. - To dlaczego mnie tak bardzo boli?
- Bo jest stłuczona.Stłuczenie zawsze powoduje dość duży ból.Masz szczęście, że nie jest złamana ani zwichnięta.
Lekarz przepisał mi jakąś maść do smarowania a następnie podarował kule ortopedyczne.30 minut później byłam już w domu i oglądałam telewizję.Byłam sama.Mama musiała iść do pracy a Luke poszedł do szkoły.Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.Z trudem udało mi się wstać i wziąć moje kule.Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.To był nikt inny jak...One Direction! nie sądziłam, że jeszcze ich spotkam.A jednak.
- Cześć, Jessie - zawołali chórem.
- One Direction ? wy tutaj?
- A co spodziewałaś się kogoś innego? - zapytał Louis.
- Nie, nikogo.Eee..wejdźcie do środka - zaproponowałam i wpuściłam chłopaków do domu.
 - Widzę, że nie najlepiej z twoją nogą - zauważył Harry.
- Niestety tak.Jest stłuczona.Lekarz powiedział że i tak miałam szczęście, że jej nie złamałam albo zwichnęłam.Napijecie się czegoś? a może coś zjecie ? - zapytałam.
- Jeśli masz żelki, to bardzo proszę - powiedział Niall.
- Tak, Niall, mam żelki. - właśnie chciałam wstać i mu je przynieść, jednak Harry złapał mnie za rękę:
- Jessie, ty nie możesz za bardzo chodzić.Nie przemęczaj się.Twoja noga musi odpoczywać - powiedział. - Nie martw się, my się sami obsłużymy.To, gdzie masz te żelki ?
- Są w górnej szafce obok lodówki.
Kilka godzin później.Chłopaki wciąż u mnie byli.Gadaliśmy, opowiadaliśmy sobie śmieszne historie i pokładaliśmy się ze śmiechu.Czuję, że się zaprzyjaźniliśmy.
Wtedy Liam zapytał:
- Jessie, masz może twistera? zagrałbym sobie.
- Jest na górze w moim pokoju.Przynieście sobie - powiedziałam, po czym chłopcy, z wyjątkiem Harrego, poszli na górę szukać gry.
- Jessie ?
- Tak Harry?
- Wiesz, chciałbym ci podziękować.
- Za co?
- Za to że nie traktujesz nas jak gwiazdy, tylko jak zwykłych ludzi.To naprawdę rzadko się nam zdarza.Wielkie dzięki.
- Spoko, nie ma problemu.A ja ci jeszcze raz dziękuję za wczoraj.
- Może zabrzmi to trochę egoistycznie, ale gdyby nie twój upadek, to moglibyśmy się nie poznać.
- No wiem.
W tym momencie nasze wargi jakimś cudem zbliżyły się do siebie.Dzieliło je tylko jakieś kilka centymetrów.Były coraz bliżej i bliżej gdy nagle...ja i Harry usłyszeliśmy chłopaków biegnących z twisterem do nas.Rzecz jasna, oddaliliśmy się od siebie.
- Hej, mamy twistera! - zawołał Louis.
Chłopaki rozłożyli planszę i zaczęli grać.Ja z powodu nogi niestety nie mogłam uczestniczyć w tej zabawie, dlatego kręciłam kołem i mówiłam im gdzie mają stać.Tak minęła nam kolejna godzina, aż usłyszeliśmy dzwięk otwieranych drzwi.W progu stanął Luke i na widok chłopaków zrobił wielkie oczy.
- Czy wy..jesteście..
- One Direction? tak to my! - powiedział Zayn. - Ty pewnie jesteś Luke.Siemka.
- Wiecie jak mam na imię? fajnie! - skomentował mój brat. - A co tu robicie?
- Przyszliśmy do Jessie sprawdzić jak się czuje - powiedział Harry.
Luke dołączył do chłopaków i razem z nimi grał w twistera.Potem chłopaki powiedzieli, że muszą się już zbierać, więc poszli, lecz obiecali że jutro przyjdą znów mnie odwiedzić.Kiedy wyszli, Luke zaczął rozmowę:
- Wow, Jessie ale znalazłaś sobie przyjaciół.
- Heh, no wiem.Ale nie lubię ich za to że są sławi.Oni są super ludźmi.A pomyśleć że kiedyś ich nie lubiłam. 
Nastał wieczór i trzeba było kłaść się spać, lecz nie mogłam zasnąć.Kręciłam się tylko na łóżku.Wciąż myślałam o Harrym i o naszym dzisiejszym prawie pocałunku.Moja komórka się zaświeciła.Dostałam smsa.Od Harrego.Napisał 'dobranoc' i wkleił całusa.Zrobiło mi się bardzo przyjemnie. 

***
Oto rozdział 2.Mam nadzieję że wam się podoba.Jak już pisałam pod poprzednim rozdziałem, proszę o komentarze, bo dla was to parę minut ale mnie mega uszczęśliwiacie.Papapa i do następnego!
             
 
    
              
 
 

5 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw :) Zaskoczyłaś mnie, pozytywnie. A najlepszy był ten prawie pocałunek... Ciekawe, jak to rozkręcisz ;) Czekam na trójkę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest kochana świetny:) Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego że 1d wpadnie do jej domu! Chłopakom, a szczególnie Hazzie musi na niej zależeć:) Hehe, no to Luke musiał sie nieźle zdziwic:D Zazdroszcze mu.xd :P Ale szkoda ze się jednak nie pocałowali:( NO ale wtedy byłoby za prosto, prawdaż?^^
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  3. nie spodziewałam sie. jestem zaskoczona. jestem ciekawa co bd w nastepnym rozdziale

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW *_*
    czekam na nastepny ;*

    przy okazji zapraszam do siebie ;d Dopiero zaczynam bloga o 1D :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na kolejny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń