wtorek, 29 stycznia 2013

Informacja

Hej, kochani! wiem, że już długo nie pojawia się nowy rozdział na blogu, za co bardzo przepraszam.Niestety przez głupią szkołę ciężko mi znaleźć czas.Przepraszam was ogromnie za to.Nowy rozdział powinien pojawić się za kilka dni, cierpliwości ! :)

wtorek, 22 stycznia 2013

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 2

Obudziłam się około siódmej rano, gdyż tego dnia musiałam iść do szkoły.Wstałam i zrobiłam krok, jednak przypomniałam sobie wtedy o bólu nogi, którego nabawiłam się wczoraj.Od razu mój dobry humor się zepsuł.Ale oprócz tego wstrętnego bólu, było coś jeszcze.A mianowicie pewien zespół, który nazywa się One Direction.Nie mogłam w to uwierzyć że wczoraj ich widziałam i jeszcze z nimi rozmawiałam.Jeden z nich nawet niósł mnie na rękach! zaraz, który to był? oczywiście, to był Harry.Harry Styles.Nawet teraz pamiętam te jego piękne zielone oczy, które patrzyły się na mnie takim ciepłym wzrokiem.Zdałam sobie sprawę, że już pewnie nigdy go nie spotkam.Chociaż...mam jego numer, więc w sumie jest jakaś nadzieja.Ale oczywiście, chciałabym również spotkać pozostałą czwórkę, rzecz jasna.Jednak najbardziej zależało mi na nim.W końcu to on mnie wczoraj "uratował". - Dobra, trzeba się w końcu ubrać - pomyślałam.Zrobiłam kolejny krok, lecz ból był nie do zniesienia.Do mojego pokoju weszła mama:
- Kochanie, szykuj się do szkoły.Chyba nie chcesz się spóźnić?
- Mamo, zapomniałaś? boli mnie noga.Nie wiem czy w takim stanie mogę iść do szkoły.
- Czyżbyś chciała się wykręcić od pójścia do szkoły, moja droga?
- Ale, mamo ja wcale nie chcę się wykręcić! naprawdę bardzo mnie boli.Mogę nie iść? nie dam rady, jeśli nie mam kul.
- No dobrze, ale idziemy dziś do lekarza.
- Ok, niech ci będzie.
Z dużym trudem zeszłam na dół, żeby zjeść śniadanie.W kuchni siedział już Luke, który pochłaniał naleśniki:
- No, siostra, to się urządziłaś z tą nogą.
- Ciebie to bawi? nawet nie wiesz, jaki to ból - odpowiedziałam wkurzona.
- Wcale mnie to nie bawi.To już się odezwać nie można? a tak poza tym, to możesz mi wytłumaczyć co tu robił wczoraj Harry Styles?
- No przecież ci mówiłam, że razem z resztą przywiózł mnie tu, bo nie mogłam chodzić.
- Ale czemu akurat on? jak to się stało że ich spotkałaś?
- No po prostu szłam z zakupami, potknęłam się i upadłam.Oni stali nie daleko, wokół ich były tłumy paparazzich i gapiów, ale tylko oni zauważyli, że coś mi się stało.Wtedy Harry podbiegł do mnie, pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do reszty i pojechaliśmy do nas samochodem Louisa.Oto cała historia.
- Miałaś niezłego farta, że ich spotkałaś i cię zauważyli.
- Farta? człowieku, przecież mi chyba zaraz noga odpadnie z bólu! ty to nazywasz fartem?
-  Chodziło mi o to że masz farta bo cię zauważyli.
- Co to za fart, jeśli teraz mnie boli noga?
W tym momencie do kuchni zeszła mama:
- Jessie, idź się ubierać.Jedziemy do lekarza.
Poszłam się ubrać, uczesać, umyć itp.Po 30 minutach byłam już gotowa i razem z mamą wyszłyśmy z domu.Ponieważ bardzo bolała mnie noga, mama postanowiła że pojedziemy do lekarza taksówką.Kilkanaście minut później byłyśmy już na miejscu.Po długim czekaniu, wreszcie przyszła moja kolej wejścia do gabinetu.
- Na szczęście to nie jest poważny uraz.Noga jest lekko stłuczona - powiedział lekarz.
- Lekko? - zdziwiłam się. - To dlaczego mnie tak bardzo boli?
- Bo jest stłuczona.Stłuczenie zawsze powoduje dość duży ból.Masz szczęście, że nie jest złamana ani zwichnięta.
Lekarz przepisał mi jakąś maść do smarowania a następnie podarował kule ortopedyczne.30 minut później byłam już w domu i oglądałam telewizję.Byłam sama.Mama musiała iść do pracy a Luke poszedł do szkoły.Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.Z trudem udało mi się wstać i wziąć moje kule.Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.To był nikt inny jak...One Direction! nie sądziłam, że jeszcze ich spotkam.A jednak.
- Cześć, Jessie - zawołali chórem.
- One Direction ? wy tutaj?
- A co spodziewałaś się kogoś innego? - zapytał Louis.
- Nie, nikogo.Eee..wejdźcie do środka - zaproponowałam i wpuściłam chłopaków do domu.
 - Widzę, że nie najlepiej z twoją nogą - zauważył Harry.
- Niestety tak.Jest stłuczona.Lekarz powiedział że i tak miałam szczęście, że jej nie złamałam albo zwichnęłam.Napijecie się czegoś? a może coś zjecie ? - zapytałam.
- Jeśli masz żelki, to bardzo proszę - powiedział Niall.
- Tak, Niall, mam żelki. - właśnie chciałam wstać i mu je przynieść, jednak Harry złapał mnie za rękę:
- Jessie, ty nie możesz za bardzo chodzić.Nie przemęczaj się.Twoja noga musi odpoczywać - powiedział. - Nie martw się, my się sami obsłużymy.To, gdzie masz te żelki ?
- Są w górnej szafce obok lodówki.
Kilka godzin później.Chłopaki wciąż u mnie byli.Gadaliśmy, opowiadaliśmy sobie śmieszne historie i pokładaliśmy się ze śmiechu.Czuję, że się zaprzyjaźniliśmy.
Wtedy Liam zapytał:
- Jessie, masz może twistera? zagrałbym sobie.
- Jest na górze w moim pokoju.Przynieście sobie - powiedziałam, po czym chłopcy, z wyjątkiem Harrego, poszli na górę szukać gry.
- Jessie ?
- Tak Harry?
- Wiesz, chciałbym ci podziękować.
- Za co?
- Za to że nie traktujesz nas jak gwiazdy, tylko jak zwykłych ludzi.To naprawdę rzadko się nam zdarza.Wielkie dzięki.
- Spoko, nie ma problemu.A ja ci jeszcze raz dziękuję za wczoraj.
- Może zabrzmi to trochę egoistycznie, ale gdyby nie twój upadek, to moglibyśmy się nie poznać.
- No wiem.
W tym momencie nasze wargi jakimś cudem zbliżyły się do siebie.Dzieliło je tylko jakieś kilka centymetrów.Były coraz bliżej i bliżej gdy nagle...ja i Harry usłyszeliśmy chłopaków biegnących z twisterem do nas.Rzecz jasna, oddaliliśmy się od siebie.
- Hej, mamy twistera! - zawołał Louis.
Chłopaki rozłożyli planszę i zaczęli grać.Ja z powodu nogi niestety nie mogłam uczestniczyć w tej zabawie, dlatego kręciłam kołem i mówiłam im gdzie mają stać.Tak minęła nam kolejna godzina, aż usłyszeliśmy dzwięk otwieranych drzwi.W progu stanął Luke i na widok chłopaków zrobił wielkie oczy.
- Czy wy..jesteście..
- One Direction? tak to my! - powiedział Zayn. - Ty pewnie jesteś Luke.Siemka.
- Wiecie jak mam na imię? fajnie! - skomentował mój brat. - A co tu robicie?
- Przyszliśmy do Jessie sprawdzić jak się czuje - powiedział Harry.
Luke dołączył do chłopaków i razem z nimi grał w twistera.Potem chłopaki powiedzieli, że muszą się już zbierać, więc poszli, lecz obiecali że jutro przyjdą znów mnie odwiedzić.Kiedy wyszli, Luke zaczął rozmowę:
- Wow, Jessie ale znalazłaś sobie przyjaciół.
- Heh, no wiem.Ale nie lubię ich za to że są sławi.Oni są super ludźmi.A pomyśleć że kiedyś ich nie lubiłam. 
Nastał wieczór i trzeba było kłaść się spać, lecz nie mogłam zasnąć.Kręciłam się tylko na łóżku.Wciąż myślałam o Harrym i o naszym dzisiejszym prawie pocałunku.Moja komórka się zaświeciła.Dostałam smsa.Od Harrego.Napisał 'dobranoc' i wkleił całusa.Zrobiło mi się bardzo przyjemnie. 

***
Oto rozdział 2.Mam nadzieję że wam się podoba.Jak już pisałam pod poprzednim rozdziałem, proszę o komentarze, bo dla was to parę minut ale mnie mega uszczęśliwiacie.Papapa i do następnego!
             
 
    
              
 
 

środa, 16 stycznia 2013

Rozdział 1

Był to jeden z ponurych, styczniowych dni.Spoglądałam w okno, patrząc na pogodę ze smutkiem.W sumie nie było w tym nic nadzwyczajnego.W przeciwieństwie do innych europejskich państw, w Anglii nie ma śniegu, ani zimy.Czasem myślałam, że to wielka szkoda, bo inni mogą lepić bałwany, rzucać się śnieżkami, robić orły na śniegu...rozmyślanie nad tym przerwała mi moja mama, Kate:
- Jessie, jesteś głodna ? - zapytała.
- Nie mamo, dzięki.
- Ale nic dziś nie jadłaś.Chodź na dół, zjedz coś.
- Nie, nie jestem głodna.Nie chcę.
- No to może zejdziesz na dół ? nie siedź tu tak sama.
- Za chwilę zejdę - powiedziałam, a moja mama, po usłyszeniu tych słów, zeszła na dół.
A no tak, zapomniałam się przedstawić, przepraszam.Nazywam się Jessie.Jessie McGrath.Razem z moją mamą Kate i bratem Lukiem przenieśliśmy się 2 tygodnie temu tu, do Londynu, z naszego  Manchesteru.Nie chciałam opuszczać mojego rodzinnego miasta.Tam miałam moje ukochane przyjaciółki - Alice i  Sarah.Zostawiłam tam też mojego ówczesnego chłopaka, Chrisa.Z powodu przeprowadzki rzecz jasna, musieliśmy zerwać.Odchodziliśmy od siebie z płaczem.Ale cóż, takie życie.Ale wracając do mojej rodziny, bo trochę odbiegłam od tematu.Pewnie spytacie, czemu nie napisałam nic o moim ojcu? otóż już z nami nie mieszka.On i mama rozwiedli się parę miesięcy temu.Nie dogadywali się i postanowili się rozstać.Mi i Luke'owi było bardzo szkoda.By zapomnieć o tym, mama zaczęła rozpaczliwie szukać jakichś ofert pracy w Londynie.Pech chciał, że znalazła super ofertę w jakimś biurze, gdzie zarobi dwa razy więcej.I stało się.Ja, Luke i mama, pomimo moich protestów, przenieśliśmy się tutaj.I to by było na tyle, chyba opowiedziałam wam najważniejsze rzeczy z mojego życia. - Muszę w końcu zejść na dół, mama woła mnie już od 15 minut - pomyślałam.Gdy zeszłam do kuchni zastałam tam Luke'a jedzącego płatki śniadaniowe i mamę gotującą obiad:
- Kochanie, ale musisz coś zjeść.Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.Popatrz na Luke'a.On zjada bez żadnego protestu.
- No dobra, dobra zrób mi już te płatki.
Po zjedzeniu śniadania, poszłam do siebie.Na szczęście był weekend, więc nie musiałam iść dziś do szkoły.Zaszyłam się w swoim pokoju i zaczęłam słuchać muzyki na odtwarzaczu, jednocześnie czytając jakieś czasopismo.Nie wiem jak to się stało, ale zasnęłam i tak zeszło mi parę godzin.Obudziłam się, była godzina 18:00.Do pokoju weszła mama:
- Skarbie, mam prośbę.Mogłabyś pójść do sklepu i zrobić małe zakupy? jestem trochę zajęta i nie mam na to czasu.
- A Luke nie może tego zrobić ?
- Luke poszedł do kolegi.Proszę cię, idź.
- No dobra.
Wyszłam z domu i poszłam do pobliskiego sklepu.Zerknęłam na listę zakupów.Była strasznie długa.- Małe zakupy, taak - przypomniały mi się słowa mamy.Zanim zrobiłam te "małe" zakupy, minęło gdzieś z 30 minut i zdążyło się ściemnić.Wreszcie udało mi się wszystko kupić i mogłam wyjść ze sklepu.Jak już mówiłam, zdążyło się ściemnić.
Wracając do domu nagle coś mnie oślepiło.Kiedy odzyskałam wzrok, zobaczyłam że to błysk flesza od aparatu.- Pewnie jakiś fotograf, lubiący robić zdjęcia po zachodzie słońca, pomyślałam.
Jednak kiedy przeszłam parę metrów metrów dalej, obok londyńskiego kina, zobaczyłam ogromną ilość osób krzyczących w czyjąś stronę.Zaciekawiona, podeszłam bliżej.Okazało się że ludzie krzyczeli w stronę pięciu chłopaków, którzy szczerząc się, pozowali do zdjęć.Wtedy zdałam sobie sprawę, że facet który przed chwilą oświetlił mnie fleszem nie był zwykłym fotografem tylko..paparazzim! przyjrzałam się tym pięciu chłopakom.Hmm, wydawało mi się że skądś ich znam.Nie zastanawiając się dłużej, podchodziłam bliżej i bliżej.I wtedy przypomniałam sobie, że mam siatki z zakupami i to trochę głupio wygląda, więc zaczęłam się oddalać.Idę, idę, idę...aż tu nagle jakiś kamień, którego wcześniej nie zauważyłam i bum! gruchnęłam razem z siatkami na drogę.

                                    ***
                           Oczami One Direction:
- Ile jeszcze będzie tych zdjęć ? - szepnął Louis, to pozostałej czwórki 1D.
- Siedź cicho i uśmiechaj się - odpowiedział mu Liam.
W tym momencie Harry zauważył Jessie potykającą się o kamień i leżącą razem z zakupami na ziemi.
- Hej, patrzcie jakaś dziewczyna się potknęła.Trzeba jej pomóc! - powiedział i bez wachania ruszył przepychając się przez tłumy gapiów i paparazzi w kierunku Jessie.

                                      ***
Leżałam na ziemi jęcząc z bólu.Pech chciał że potykając się uderzyłam się mocno w nogę.Nagle zauważyłam jakiegoś chłopaka biegnącego w moją stronę:
- Nic ci się nie stało? - zapytał chłopak.
- Nie, chyba w porządku.
- Dasz radę wstać ?
- Zobaczę..(próbuję wstać) aaaałaa...chyba nie dam rady.
- Pomogę ci.
Chłopak objął mnie w pasie.
- Uwaga...raz..dwa...trzy! - powiedział.Udało mi się wstać.Wtedy zauważyłam że moje zakupy leżą na ziemi.Próbowałam się schylić i je zebrać jednak ból był nie do zniesienia.
- Poczekaj, ja to zbiorę - powiedział nieznajomy i zebrał wszystkie moje zakupy do siatek.
- Dziękuję - zdołałam z siebie wykrztusić.
Kiedy chłopak zebrał już wszystkie moje rzeczy, zapytał:
- Dasz radę iść?
- Spróbuję.
Wykonałam krok, ale zorientowałam się że więcej nie dam rady.Ból nogi był nie do wytrzymania.Zaczęłam kuleć.
- Cholera! - powiedziałam. - Dlaczego akurat teraz? jak teraz dojdę do domu?
- Chyba mam pomysł.poczekaj tu na mnie, zaraz przyjdę - powiedział chłopak i pobiegł gdzieś.

                              ***
- Chłopaki, słuchajcie ta dziewczyna do której pobiegłem, potknęła się i nie może chodzić.Kuśtyka.Chyba nie dojdzie do domu.Strasznie boli ją noga.
- No ale co my mamy zrobić ? - zapytał Liam.
- Louis, ty masz samochód.Może odwieziemy ją do domu?
- Ale my jej przecież nie znamy.A jeśli to jakaś desperatka, która specjalnie potknęła się przy nas żebyśmy ją zauważyli? - zapytał poważnie Tomlinson.
- Nie pieprz głupot, Lou.Na pewno nie byłaby taka głupia, żeby to robić.Poza tym nie wiem czy w ogóle nas zna.Nie wyglądałam na zaskoczoną, kiedy do niej podszedłem.Louis zgódź się, ta dziewczyna nie może chodzić.
- Ok, niech będzie.Przyprowadź ją tu.
                                             
                                              ***
Czekałam na nieznajomego już chyba 5 minut.Miałam nadzieję, że mnie nie olał, bo jak wrócę do domu? Na szczęście zobaczyła go biegnącego w moją stronę.Szczerze mówiąc, ucieszyłam się.
- Hej, słuchaj jest taka sprawa.Mój kolega odwiezie cię do domu.
- Że co? ale ja go nie znam! zresztą ciebie też nie! a jeśli wywieziecie mnie do lasu, czy coś takiego? 
- Uwierz mi, że na 100% nic ci nie grozi.A przy okazji, serio mnie nie znasz ?
- A czy wyglądam jakbym kłamała? chyba cię w jakimś stopniu kojarzę, ale nie wiem kim jesteś.
- Ok, złap się mnie.Musimy dojść do mojego kolegi.
- Przecież powiedziałam że nie!
- Wolisz zostać tutaj i nie wrócić do domu ?
- Ok, no niech będzie.
Chłopak objął mnie w pasie i zaczęliśmy iść.
- Nie to nie ma sensu - powiedział.
- Co nie ma sen...- nie dokończyłam, ponieważ chłopak wziął mnie na ręcę!
- Co..co ty robisz ? - zapytałam zdziwiona.
- Tak będzie szybciej! - powiedział. 
Szliśmy gdzieś już parę minut.A raczej on szedł, bo ja, byłam u niego na rękach.W chwili gdy mnie niósł, przypatrzyłam mu się uważnie, bo wcześniej byłam zajęta bólem nogi, rzecz jasna.Miał brązowe, kręcone włosy, zielone oczy.Twarz o łagodnych rysach.Był całkiem przystojny - pomyślałam.
Wreszcie doszliśmy do jego kolegi.
- Wow, Harry szybki jesteś - powiedział jeden z nich, chłopak w czarnych włosach, na co reszta zaczęła się śmiać.
- Bardzo śmieszne, Zayn - powiedział chłopak.
- Zaczekaj..- powiedziałam. - Ty masz na imię Harry? - zapytałam.
- Taak.
- Nie wiesz jak on ma na imię? musiałaś się mocno uderzyć w głowę - powiedział jeden z nich, brunet.
- Nie uderzyłam się w głowę, uderzyłam się w nogę - sprostowałam. 
- Czemu się dziwisz że mam na imię Harry ? - zapytał.
- Bo wydaję mi się że cię gdzieś już widziałam.I znałam twoje nazwisko.Chyba zaczynało się na S.
- Ooo zagadka! jak ja uwielbiam zagadki! prawie tak samo jak jedzenie! - powiedział jeden z nich, blondyn.
 - Niall, przecież ty wiesz jak on ma na nazwisko - odpowiedział mu brunet. 
- Czekajcie - powiedziałam. - Dajcie mi pomyśleć.Jesteś Harry i masz nazwisko na S.Zaczekaj.Sa....So....Si...
za wszelką cenę próbowałam odgadnąć jego nazwisko.Sta....Sty...
- No blisko jesteś - powiedział brunet.
- Serio? No to Sty....Styt...Styl...
- Blisko, blisko.
- Styl....Styla...Styl..Styl..eee...Style...s! nazywasz się Harry Styles!
- Nom...zgadłaś - uśmiechnął się.
- Skoro ty jesteś Harrym Stylesem to ty jesteś Liam, ty Zayn ty Louis a ty Niall! jesteście One Direction! - przypomniałam sobie.
- No to zagadka rozwiązana! - powiedział Louis.
- A ty ? jak ty masz na imię ? - zapytał mnie Harry.
- Jestem Jessie - przedstawiłam się.
- Jessie..ładnie - uśmiechnął się Styles.
- Dzięki - powiedziałam i również się uśmiechnęłam.
Chwilę jeszcze pogadaliśmy, a potem wsiedliśmy do samochodu Louisa.Chłopaki zawieźli mnie do domu.Kiedy wreszcie dotarliśmy na miejsce, Harry wyszedł pierwszy i otworzył mi drzwi.
- Wow, czuję się jak jakaś gwiazda, której szofer otwiera drzwi - zaśmiałam się.
Chłopaki stwierdzili że zostaną w aucie, a Harry objął mnie w pasie i zaprowadził razem z tymi nieszczęsnymi zakupami pod drzwi mojego domu.Na moje nieszczęście, drzwi otworzyła mama:
- Jessie, a gdzie ty się podziewałaś?  wyszłaś o 18:00 a jest 20:00! martwiłam się.
- Przepraszam mamo.
- Pani córka, szła z zakupami i potknęła się.Ja i moi koledzy pomogliśmy jej i zawieźliśmy do domu.Nie mogła chodzić - powiedział Styles.
- Dziękuję ci, chłopcze.Może w ramach podziękowania, ty i twoi koledzy wejdziecie i coś zjecie? - zaproponowała moja mama. 
- Nie, dziękujemy, jesteśmy już trochę zmęczeni.
- No dobrze, jak chcesz - powiedziała mama i poszła do kuchni.Zostałam ja i Harry.
- Dziękuje ci bardzo, za to co dla mnie zrobiłeś.Podczas gdy inni się mną nie przejęli, ty podbiegłeś do mnie i mi pomogłeś.Przekaż też podziękowania Louisowi, za to że mnie odwiózł no i pozostałym chłopakom również.Jednym słowem - dziękuję.
- Nie ma za co.Może w zamian za to, że ci pomogłem, dasz mi swój numer telefonu? - zaproponował loczek.
- Ok, jeśli chcesz.Ale ty podasz mi swój.
- Nie ma sprawy.
Wymieniliśmy się numerami a potem Harry pojechał z resztą do siebie.Przez tą całą sytuację nawet zapomniałam, że boli mnie noga.Przypomniałam sobie właśnie teraz, gdy próbowałam iść.Cały czas kuśtykałam.Z góry zszedł Luke:
- Czy ty wiesz kto to był??? zdajesz sobie z tego sprawę ?? - zapytał zdziwiony.
- Nooo... to był chłopak      
- Ale nie byle jaki chłopak.Przecież to był Harry Styles z One Direction! nie mów że nie wiedziałaś! jak on się tu znalazł.
- No na początku nie wiedziałam, ale potem się skapnęłam.Potknęłam się i bolała mnie noga, on to zauważył i razem z resztą chłopaków zawieźli mnie do domu.Tyle.Koniec kropka.A poza tym skąd o nim wiesz jak cię tu nie było? podglądałeś ?
- Nie, skąd! No...może trochę...- powiedział, na co oboje zaczęliśmy się śmiać

***
Witam na moim blogu z opowiadaniem o 1d.Informacja dla czytelników mojego pierwszego opowiadania : postanowiłam założyć drugie, żeby sprawdzić czy będzie fajne.Ale nie bójcie się, na starym również będę pisać.Mam nadzieję że pierwszy rozdział się wam podoba.Papapa i do nastepnego!

P.S proszę jak przeczytacie ten rozdział to skomentujcie go dla was to 2-3 minuty, a mi sprawiacie ogromną frajdę.Papaapapa !  :)